Kali nie pojmować skrajności, radykalności, jednofrontowości, chodzenia w zaparte, toczenia się jak czołg.
Żyje na rozwidleniu dróg w supermarkiecie? Kali chyba ma własną budkę na środku łąki obok mrowiska, w której wiatr hula i przenosi myśli z miejsca w kąt, z kąta w bok.
Jak to dobrze, że potrawy nie żądają deklaracji, nie obrażają się, nie antagonizują. Jem kurzęcze- fajno, krowę ukonsumuję- coś pięknego, świnię chapnę- ... NIE. Świnia nie.
Kali zgu-bio-ny, a tu świadcz postawą, bądź tam określony, gdzieś "jakiś", profesjonalny albo chałturniczy, nie umiem gwizdać, na pół gwizdka czasami coś robię, a i to czasami na wyrost określenie.
Kali nie dorośnie, całożyciowe dzieciństwo go czeka.
Pogadamy jak będzie stary i pewnie tak samo durny. Módlcie się, żeby nie gorzej, bo wtedy Apokalipsa tuż tuż.
Składam podanie o dożywocie pośrodku, nie w centrum, pośrodku.
Słowo na dziś: aktywność.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz