sobota, 30 października 2010

W pogoni za taborem

Zachwycające czarne kontury, najbardziej chyba drzew w późnojesiennej porze. Pora musi być też mocnopoźnopopołudniowa. Najpełniejszy stopień wybałuszenia oczu osiągam przy konturach drzew. Budynki to już nie to- zrobili je LUDZIE. Dobrze jest też, gdy wyfruwają spomiędzy gałęzi ptaki po obradach. Czarne, czarne i wyraźne. Z czernią walczę w codziennym życiu zwykle. Wewnętrzną i zewnętrzną. To wszystko konturzasto dokładne. Tło, tło. Zaczyna się ciepło: od brzoskwiniowego sweterka, niech będzie z kaszmiru (co za piękne słowo!)*, przez przesmażone z cynamonem jabłka, spalone Słońcem lniane włosy, a kończy się niespodziewanie delikatnym błękitem. Potem już coraz mroczniej. Ach i czasami dochodzi mgiełka, o świcie bywa podobnie. A tu jeb w czerep na wybojach. Pokontemplowane.

Należy dbać o oczy, żeby rozum nam ich nie przesłaniał, nie mydlił.

Zamiast wlepiać się w horyzont czy nadstawiać uszu do gałęzi czy ruchów wody, znikasz i wyłączasz się? Idź się leczyć. Choroba oczu. Pessoa miał rację. Uszy moje.



* czy "perkal" nie brzmi 'perłowo'?

poniedziałek, 25 października 2010

Metoda na nuda!

Nic prostszego! Wystarczy codziennie wywracać życie do góry nogami!

niedziela, 17 października 2010

Nositorby

A co powiecie na wnuczka niosącego torebkę za babcią?

Jedyny, który nie wygląda jak idiota.

Niestety nie udało mi się udokumentować.

piątek, 8 października 2010

Łaciaci

Bardziej niż oblechów, głąbów i nudziarzy, nie lubię przyklejania łatek.

czwartek, 7 października 2010

Sam nie dasz rady! Ale wspólnie możemy wszystko! TAK! TAK! TAK!

To słowo paść musiało.
"Razem możemy"
Osobno też damy radę.
"Idee naszą bronią"
Brak pomysłów tarczą.
"Niech żyje X"
Niech Y szlag trafi.

Górna i chmurna socjalistyczna versus podprogowa i inwazyjna kapitalistyczna.

Mózg mnie boli.

piątek, 1 października 2010

Trele brzoskwinie

Od jakiegoś czasu przemożna chęć mię opanowała, aby jakąś starszą osobę w autobusie pobić. Zanim ustąpię miejsca zapytać: "Pani stała na Marszałkowskiej czy nie?". W razie odpowiedzi twierdzącej miejsca nie ustępuję.

Szczerze współczuję staruszkom znającym umiar i nie miotającym się o bele co. Bo do nich też przykładają tę miarę. Pada podejrzenie o takosamość.
A w ogóle, czy ach ta dzisiejsza młodzież to sobie projektuje przyszłość? O czym rozmawia? Co? Pewnie nie narzeka? Nie trzęsie się nad bólami?
Oj młodzież, młodzież...