niedziela, 21 lutego 2010

Ósmy grzech główny: czekolada

Jestem złodziejką. Cudzych myśli. Inspiracja to kradzież. Gliny, której już ktoś dotykał. Melodii, którą wykorzystuję pośrednio. Słów, których ktoś już użył w tym znaczeniu. Kleptomanką jestem, lecz z mocnym postanowieniem poprawy. Albo i bez niego. Kradnę z Was wszystkich. Obserwuję co macie najlepszego i biorę. Uważajcie patrzę, dorabiam kopie i noszę ze sobą. Kawałek Was. Próbuję być każdym po trochu. Taki patchwork chodzący.

Czy przebywając sama w zamkniętym pokoju, odcięta, odgrodzona też bym tak słowami wymachiwała? Podskakiwałabym innym ich użytkownikom? Wpychała się między piszących?
Zawsze widzę ten pokój: jest biały, wypełniony jasnością. Tabula rasa czy inna hakuna matata.

Myślę sobie coś czasami, ale tak bezkształtnie, amebowata myśl mi krąży po głowie, patrzę, a tu ktoś z nazwiskiem to uformował. Nie, że nie mam nazwiska, bo mam! Hoho, pewnie, że mam. Tylko, czy to moje cóś, jak już bym w końcu temu nadała postać (może na kurs garncarstwa się zapiszę?) byłoby mniej...? Jakie? Czy musi być mniej albo więcej? Nie może być? Bracia Grimm, Perault i Andersen podobnie historyjki miewali i nikt nikogo nie ustawiał na podiach czy z nich nie spychał.
Bo wymyślili tę, skumbrie w tomacie, konkurencję, lepszostwo, dążenie do znanym bycia i w sukcesie choć prysznice.

2 komentarze:

  1. jak zawsze mądrze :) i bardzo Ciekawie :) Kobieta Natchniona :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję, natchnienie kradzione.

    OdpowiedzUsuń